Uważność (z ang. mindfulness) – bycie tu i teraz. Od jakiegoś czasu określenie to stało się bardzo popularne, ale co tak właściwie oznacza?
Dla mnie uważność to świadome doświadczanie siebie oraz obecnej chwili. Moment, kiedy całkowitą uwagę skupiam na swoim wnętrzu i gdy zanurzam się w teraźniejszości. Bycie „tu i teraz” pomaga mi docenić każdą chwilę i zwyczajnie się nią cieszyć. Ma to ogromny wpływ na moje życie. Im częściej skupiam uwagę na swoim wnętrzu, przyglądam się sobie, tym dokładniej widzę swoje serce. Fakt – czasem dostrzegam coś, co mi nie odpowiada. Jednak nie ma w tym nic złego, ponieważ to tylko mi pokazuje, nad czym mogę (mogę – nie muszę) popracować. Częściej jednak widzę pozytywne rzeczy, a to z kolei utwierdza mnie w przekonaniu, że idę we właściwym kierunku. 😊
Czy warto praktykować uważność? Według mnie jak najbardziej.
Oto tylko kilka z wielu zalet:
– redukcja stresu
– spokojniejszy umysł;
– poprawa nastroju;
– zwiększona koncentracja i świadomość siebie.
W dzisiejszym świecie jesteśmy zagonieni, mamy mnóstwo obowiązków, napięć, stresów. Warto więc zacząć praktykować uważność, by wyciszyć rozpędzony umysł, zrelaksować spięte ciało i pozwolić sobie po prostu odpocząć.
Ćwiczenie uważności można rozpocząć od praktyki oddechowej, którą z całego serca polecam.
W tym celu znajdź spokojne miejsce, gdzie nikt nie będzie ci przeszkadzał. Usiądź wyprostowany, tak by oddech mógł swobodnie przepływać przez twoje ciało. Możesz usiąść w pozycji lotosu lub ze zgiętymi kolanami. Wyprostowane plecy możesz o coś oprzeć. Ważne, aby było ci wygodnie, by nic nie rozpraszało twojej uwagi. Możesz też się położyć, ale tutaj jest ryzyko, że zaśniesz, choć, czy byłoby to takie złe? 😊 Zamknij oczy i pobądź chwilę ze sobą. Skoncentruj się na własnym oddechu. Zaobserwuj, jaki on jest. Szybki, wolny, płytki, pogłębiony? Dokąd wędruje? Podążaj za nim świadomie. Bądź razem z nim w każdej części ciała, do której trafi. Poczuj, jak brzuch i klatka piersiowa wypełniają się powietrzem podczas wdechu. Jak kurczą się przy wydechu. Oddychaj spokojnie. Na początku możesz liczyć przy wdechu i wydechu do 4, a potem przestań liczyć. Znajdź swój własny oddech. Czy przychodzą do ciebie jakieś myśli, emocje? Jeśli tak, obserwuj je, a co bardzo ważne – nie oceniaj. Po prostu pozwól im odpływać, niczym chmurom na niebie. Jeśli przyjdzie kolejna myśl lub emocja, zaobserwuj ją i wypuść, a potem skoncentruj się ponownie na oddechu. Na końcu otwórz oczy, rozejrzyj się spokojnie. Jak się czujesz? Jaki teraz jest Twój oddech? Czy pojawiły się jakieś uczucia, emocje? Podziękuj sobie za tę praktykę. Zrobiłeś dla siebie naprawdę dużo. Podarowałeś sobie spokój i czas. Wystarczy kilka minut dziennie, by stopniowo nauczyć się wyciszać umysł, nawiązać kontakt z własnym ciałem, wprowadzić do swojego życia więcej spokoju, a także zyskać większą świadomość siebie.
Uważność to nie tylko praktyka oddechowa (choć bardzo cenna i pomocna). W byciu „tu i teraz” chodzi też o to, by nauczyć cieszyć się każdą chwilą, nawet najzwyczajniejszą. By jak najczęściej być w teraźniejszości, bez cofania się w przeszłość i wybiegania w przyszłość. Jeśli bowiem jesteśmy mocno osadzeni w teraźniejszości, czujemy się szczęśliwsi i spokojniejsi. Nasza uwaga nie kieruje się ani ku nieprzyjemnym wspomnieniom, które przywołują niemiłe emocje typu smutek, żal, ani ku niepewnej przyszłości, która może wywołać lęk. Tego wszystkiego nie ma w teraźniejszości. Tam po prostu jest chwila obecna. Jesteśmy my i spokój. Głęboki relaks. Warto więc zanurzyć się w danej chwili i doświadczyć jej wszystkimi zmysłami. Pozwolić sobie pójść do parku, posłuchać śpiewu ptaków, przyjrzeć się drzewom zmieniającym barwy, dotknąć ich gładkiej lub chropowatej kory, powąchać kwiaty, usiąść na ławce, poczuć wiatr na twarzy. Poobserwować bawiące się dzieci – bo one to potrafią – być tu i teraz. Robią to naturalnie. Kiedy bawią się wesoło, zapominają o całym świecie – są tylko oni i zajmująca zabawa. Zatapiają się w niej w stu procentach. Dzieci potrafią też przyglądać się z prawdziwym zachwytem kroplom deszczu spływającym po szybie, idącemu żukowi, czy leżącemu kamykowi. Może warto więc przypomnieć sobie, jak to było, gdy byliśmy dziećmi i cieszyliśmy się chwilą. Taką zwyczajną. I tak po prostu.