• alicjakalinowska1@wp.pl
  • Poland

Listopad i nadchodzące święta skłaniają do refleksji nad życiem, a właściwie nad kręgiem życia i śmierci. Czy tego chcemy, czy nie, wszyscy w nim uczestniczymy. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Nie ma od tego ucieczki. Jeśli się narodziliśmy, jakiś czas pożyjemy, a potem umrzemy.

Mam wrażenie, że w naszej europejskiej kulturze bardzo mało mówi się o śmierci. To raczej temat tabu. Nie chcemy o niej ani słyszeć, ani myśleć, ani mówić. Zagonieni codziennym życiem zapominamy o niej. A przecież śmierć to część życia. Przypominamy sobie o tym najczęściej w momentach, których wcale nie chcemy. Gdy umiera bliska nam osoba. I tak jak narodzinom towarzyszy zazwyczaj ogromna radość i euforia, tak śmierć kroczy w towarzystwie ogromnych emocji: żalu, rozpaczy, a czasem gniewu. Bo to wydaje się takie dziwne, wręcz abstrakcyjne – ktoś był, a teraz już go nie ma. Zauważyliście, że w języku polskim obecność i nieobecność tworzą – w odróżnieniu od innych języków (przynajmniej tych, których się uczyłam) – dwa różne czasowniki. Obecność zaznacza się czasownikiem BYĆ (np. on jest), a nieobecność od czasownika MIEĆ (np. już go nie ma). Jakie to zadziwiające – ktoś jest, ale kogoś nie ma… wśród nas. I tak właśnie dziwimy się w chwili czyjejś śmierci. Kochana osoba była w naszym życiu, a teraz już jej nie ma. Może jeszcze godzinę temu z nią rozmawialiśmy? Może nawet powiedzieliśmy jej, że ją kochamy? A co, jeśli nie? Co zrobić, jeśli nie zdążyliśmy jej powiedzieć, jak bardzo ją kochamy i jaka jest dla nas ważna, a właściwie była? No właśnie – czy tej osoby na pewno już nie ma? Skoro jesteśmy energią, a badania naukowe, w tym tak szybko rozwijająca się fizyka kwantowa, to potwierdzają, to co dzieje się z tą energią po śmierci? Przecież ona nie znika, nie rozpływa się. Jedynie może zmienić formę. Osobiście myślę, że tak właśnie jest, że zmarła osoba zmieniła tylko formę. Opuściła ciało, często stare i schorowane, niczym zużyte opakowanie po to, by na powrót stać się czystą, piękną energią. Że wolna wyrusza w dalszą podróż, w całkiem inny nieznany nam wymiar. A może jakiś czas z nami zostaje? Po to, by ukoić nasz smutek, żal i tęsknotę. By się pożegnać i przypomnieć nam, że my również kiedyś zmienimy formę. Że koło życia i śmierci zawsze zatoczy krąg. Jednak zanim to nastąpi, będziemy żyć na Ziemi i tylko od nas zależy, co zrobimy z naszym życiem. Jak je wykorzystamy, czego się nauczymy i kim się staniemy? Bowiem zawsze możemy zdecydować, jak zareagujemy na to, co nas spotyka. Czy trudność życiową (a przecież każdemu się zdarzają) uznamy za problem czy za doświadczenie – okazję do nauki i rozwoju? Czy zobaczymy w trudnej sytuacji coś pozytywnego?

Wszyscy jesteśmy kreatorami życia. Możemy tworzyć nasz świat poprzez uwagę i myśli. Dlatego tak ważne jest to, o czym myślimy, bo myśli zmieniają się w słowa, a słowa w czyny. Jak powiedział Henry Ford: „Jeżeli myślisz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, za każdym razem masz rację.”

Kiedy w święta zapalisz świeczkę na grobie ukochanej osoby, pomyśl o niej z wdzięcznością. Jaki wpływ na Ciebie wywarła jej obecność? Czego Cię nauczyła i pozwoliła doświadczyć? Podziękuj jej z całego serca, a potem pomyśl, co Ty możesz zrobić dla siebie i tych, którzy wirują razem z Tobą w odwiecznym tańcu życia?

Życzę Wam spokoju!